|
|
|
str. 1 | 2
|
"Trzeci Most" - wspomnienia Kaziemierza Szrajera.
Jednym z największych sukcesów podziemia polskiego w okresie okupacji było zdobycie planów i części rakiety V2 i
przekazanie ich do Anglii. Operacja ta kryła się pod kryptonimem "Trzeci most". Było to trzecie i ostatnie lądowanie
brytyjskiego samolotu Dakota w okupowanej Polsce. Ze strony krajowej całością spraw związanych z "Mostem" kierowała
Komenda A.K., natomiast w Anglii odpowiedzialność ponosił Oddział VI przy współpracy z brytyjskim S.O.E. (Special
Operation Executive). Operacja ta ze strony brytyjskiej miała kryptonim "Wildhorn III".
Było to w Brindisi w lipcu 1944 roku, pod koniec mojej tury operacyjnej na Halifaxach w Eskadrze 1586 Zawezwał mnie
dowódca eskadry i oznajmił, że jestem wyznaczony jako członek załogi brytyjskiej Dakoty na lot do Polski i lądowanie.
Mam być w natychmiastowym pogotowiu i "moralnie" przygotowany do lotu, Czułem się wyróżniony, przez następne parę dni
bardzo podniecony i z niecierpliwością czekałem dnia operacji.
Wreszcie 25-ego lipca rano zawiadomiono mnie, że lot odbędzie się tej nocy i że Dakota pobierze mnie tego samego
wieczoru. Nagle zdałem sobie sprawe, że nigdy nie byłem w kabinie Dakoty i jest to dla mnie zupełnie nowy samolot.
Dowódca eskadry zapewniał mnie, że dam sobie radę i że zapewne brytyjski pilot przed startem zapozna mnie z systemami i
procedurą startową tego samolotu.
I tak się stało. Zajęło to całe pięć minut przed startem, w czasie których kapitan Culliford zaznajomił mnie z
instrumentami, systemem paliwa, podwoziem etc. i nagle stałes się zakwalifikowanym drugim pilotem Dakoty. System
paliwowy miał dwa zapasowe zbiorniki z benzyną, zamontowane w kabinie pasażerskiej. Dzięki temu zasięg Dakoty został
przedłużony - mogliśmy pozostać w powietrzu conajmniej 13 godzin.
Skład załogi był następujący: pierwszy pilot - F/Lt S.C. Culliford (Nowozelandczyk), drugi pilot i tłumacz -
F/O K. Szrajer, nawigator - F/O J.P. Williams, radiooperator - F/Sgt J. Appleby. Był to mój dwudziesty lot do Polski,
pierwszy i jedyny z lądowaniem w Kraju.
Wystartowaliśmy z Brindisi o 7.30 wieczorem eskortowani przez Liberatora z Eskady 1586 z polską załogą. Dakota, będąc
samolotem transportowym, miała ograniczoną widoczność, celem więc eskorty było poinformowanie nas o możliwym ataku przez
samolot myśliwski. Odgrywało to rolę raczej psychologiczną, gdyż nasz samolot razem z eskortą był łatwym celem dla
samolotu myśliwskiego.
Na pokładzie mieliśmy czterech pasażerów i sprzęt. Nie tylko obowiązujący przepis ale i zdrowy rozsądek wymagał tego,
aby ze względu na bezpieczeństwo w Polsce, członkowie załogi nie znali nazwisk pasażerów. Nie wiedziałem wówczas i nie
interesowałem się kogo wieziemy. Znacznie później i z innych źródłem dowiedziałem się, że pasażerami byli: Kazimierz
Bilski, Jan Nowak, Leszek Starzyński i Bogusław Wolniak.
Gdy przekraczaliśmy brzeg Jugosławii zapadł zmrok. Do tego momentu byłem w kontakcie radiowym z naszą eskortą. Tu
rozstaliśmy się, każdy do swojego celu. Trasa nasza prowadziła przez Jugosławię, Węgry, Czechosłowację na Tatry. Nad
Węgrami widzieliśmy akcję artylerii przeciwlotniczej, ale dość daleko i nie była ona skierowana w naszym kierunku.
|
|
|