|
|
|
str. 1 |
2 |
3
|
Bawarska tragedia
21 kwietnia 1942 roku polska załoga otrzymała kolejne zadanie - lot z misją specjalną do Czechosłowacji. Jaka to była misja
- dokładnie nie wiadomo. Według Henryka Zygmuntowicza chodziło o zrzucenie dwóch skoczków, którzy mieli później dokonać
zamachu na jednego z hitlerowskich dygnitarzy. Inna wersja głosi, że zrzucani byłi nad Austrią dwaj rosyjscy szpiedzy.
W locie na pewno uczestniczył oprócz Polaków dowódca 138 Dywizjonu, Farley. Polscy piloci mieli wcześniej do niego wiele
pretensji o bałagan organizacyjny i złe traktowanie.
- Tego dnia były fatalne warunki pogodowe i dowódca swoją obecnością chciał udowodnić, że jednak i w takich warunkach można
latać - twierdzi Henryk Zygmuntowicz - Niestety, skończyło się tragicznie.
Oblodzony "Halifax" rozbił się we mgle o zbocze góry w pobliżu miasta Kreuth w Bawarii. Zginęła cała załoga - kapitan
Antoni Voellnagel, kapitan Ryszard Zygmuntowicz, podporucznik Leon Wilmański, sierżant Czesław Mądracki, sierżant Mieczysław
Wojciechowski, plutonowy Bronisław Karbowski oraz Anglicy - podpułkownik Farley i porucznik Fulton.
Helena Zygmuntowicz była wówczas narzeczoną Henryka Zygmuntowicza. Jej znajoma kwaterowała niemieckich oficerów, z których
jeden był Ślązakiem i potrafił mówić po polsku. - Niemiec słuchał radia i dzielił się z informacjami ze znajomą - opowiada.
Kiedyś powiedział jej o angielskim samolocie, który rozbił się koło Monachium. Wymienił też nazwisko Ryszarda, który miał
wówczas zginąć. Nie chciało mi się w to wierzyć.
Rodzina była jeszcze przez kilka lat przekonana, że Ryszard żyje. Utwierdzały ją w tym przekonaniu paczki żywnościowe, które
przychodziły z Portugalii. Byli przekonani, że wysyła je Ryszard. Wątpliwości pojawiły się kiedyś podczas spotkania z
dowódcą okręgu AK, który dał do zrozumienia, że paczki wysyłał ktoś zupełnie inny. Tak naprawde o śmierci Ryszarda dowiedzieli
się dopiero po wojnie. Informacja nadeszła z Anglii ze Stowarzyszenia Lotników Polskich. Wraz z nią nadesłano dokumenty
pilota, jego odznaczenia i album ze zdjęciami. Pamiątki te zachowały się do dziś i spoczywają w specjalnej gablocie.
Gablota z pamiątkami
Awansowany pośmiertnie na kapitana Ryszard Zygmuntowicz zostął pochowany na cmentarzu wojennym Dürnbach w Bawarii. Początkowo
jego ciało spoczywało we wspólnym grobie z Anglikami, teraz leży w jednej mogile z Mieczysławem Wojciechowskim.
Henryk Zygmuntowicz nigdy nie był na grobie brata, jednak jego nazwisko i nazwisko zabitego na Firleju Zygmunta uwiecznił na
rodzinnym nagrobku w Skarzysku. Przez wiele lat zbierał też wszelkie informacje o bohaterskim pilocie, spotykał się
z innymi lotnikami, gościł u siebie "cichociemnych". Pierwszy artykuł o Ryszardzie Zygmuntowiczu i innych członkach załogi
"Halifaxa" pojawił się w 1959 roku w "Stolicy". W 1992 roku, w 50 rocznicę tragicznego lotu odprawiona została w Warszawie
uroczysta msza święta, w której uczestniczyli "Cichociemni". Nazwisko lotnika pojawiło się we wspomnieniach ludzi uznanych już
za życia za legendy, nie stało się jednak legendą w swym rodzinnym mieście.
- Nikt nigdy nam nie wspominał o nazwaniu imieniem brata ulicy, czy uczczeniu jego pamięci w inny sposób - zauważa Henryk
Zygmuntowicz.
19 maja 2002 roku w Bałdrzychowie, niewielkiej miejscowości koło Poddębic w województwie łódzkim odbyła się uroczystość
oddania i poświęcenia tablicy upamiętniającej podporucznika radiooperatora Leona Wilmańskiego, który zginął wraz z Ryszardem
Zygmuntowiczem podczas lotu do Czechosłowacji. On także był kawalerem Virtuti Militari i dostał czterokrotnie Krzyż Walecznych.
Tablica została wmurowana na frontonie kościoła parafialnego, na uroczystość przybyli najbliżsi bohatera, przedstawiciele
Związków Lotników Polskich, miejscowe władze i kompania honorowa Wojska Polskiego.
- Nawet nie spodziewałem się, że apel poległych i inne punkty uroczystości mogą wywołać tak silne emocje u rodzin lotników.
To było dla mnie ogromne przeżycie - wspomina Włodzimierz Wawrzecki, inicjator oddania tablicy.
Organizatorzy uroczystości nie znali adresu członków rodziny Ryszarda Zygmuntowicza, dlatego nie dostali oni zaproszenia.
Henryk Zygmuntowicz dowiedział się o tablicy dopiero teraz. Żałuje, że nie był obecny. Ma nadzieję, że jeszcze pojedzie
do Bałdrzychowa. O tym, by Skarżysko w podobny sposób uhonorowało swojego bohatera - nawet nie marzy...
Autorem tekstu jest pan Piotr Kutkowski, który dziękuje za pomoc w napisaniu artykułu panom Włodizmierzowi Wawrzeckiemu,
Pawłowi Durajowi oraz Andrzejowi Suchcitzowi - kierownikowi Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego
w Londynie.
Dzięki uprzejmości Pana Włodzimierza Wawrzeckiego na 301.dyon.pl można obejrzeć
album fotografii poświęconych
P/O Ryszardowi Zygmuntowiczowi.
źródło: Historyczny Biuletyn Lotniczy wydawany przez Klub Miłośników Lotnictwa Polskiego w Łodzi (tel. kont. 692 88 11 33). Maj 2003.
|
|
|