301.dyon.pl




Lotnicy

Biografie

Wspomnienia

Inne teksty





str. 1 | 2


Po ukończeniu pierwszej tury operacyjnej w dywizjonie bombowym, 17 listopada 1941 roku, Mariusz Wodzicki wraz pilotem Stanisławem Kłosowskim oraz strzelcami pokładowymi Michałem Tajchmanem i Zdzisławem Nowińskim został przeniesiony na stacje RAF Leconfield, gdzie odbył szkolenie do lotów specjalnych na czterosilnikowych samolotach Handley Page Halifax ("conversion course" w 28 Conversion Flt). Po zakończeniu kursu lotników przydzielono do 138 Dywizjonu RAF stacjonującego wówczas na stacji RAF Newmarket. Tutaj dołączyli do załogi pilot Julian Pieniążek, radiooperator Ignacy Bator oraz mechanik pokładowy Czesław Kozłowski. Była to druga polska załoga przydzielona do 138 Dywizjonu RAF, której zadaniem było wykonywanie lotów specjalnych ze zrzutami skoczków i zaopatrzenia m.in. do okupowanej Polski.

Pierwszy lot do Polski załoga Mariusza Wodzickiego wykonała 27 grudnia 1941 roku. Do kwietnia 1942 r. wykonała kolejnych pięć operacji do Polski i dwie do Czechosłowacji. 11 kwietnia 1942 roku, po 25 operacjach bombowych i 8 specjalnych, Mariusz Wodzicki otrzymał rekomendacje do uhonorowania go brytyjskim odznaczeniem Distinguished Flying Cross. 15 kwietnia wykonał jeszcze nietypowe jak dla lotnictwa specjalnego zadanie – bombardowanie portu w Królewcu. Był to najdłuższy lot na bombardowanie jaki wykonała polska załoga w całym okresie II wojny światowej. W kolejnych miesiącach celem operacji wykonywanych przez Wodzickiego były głównie placówki odbiorcze we Francji, 2 czerwca 1942 r. - bombardowanie dworca kolejowego w Tours.

Wraz z rozpoczęciem kolejnego sezonu operacyjnego lotów do Polski we wrześniu 1942 r. (Intonacja) z załogi Wodzickiego odeszli piloci Julian Pieniążek i Krzysztof Dobromirski. Wcześniej z załogi odeszli również Michał Tajchman oraz Ignacy Bator, którzy zgłosili się na ochotnika na szkolenie do zrzucenia do Kraju. Nowym radiooperatorem w załodze został Franciszek Pantkowski. Sam Wodzicki, na własną prośbę, pozostał w dywizjonie na kolejną, trzecią już turę operacyjną. W opinii wystawionej mu przez Stanisława Króla, ówczesnego senior oficera polskich załóg w brytyjskim dywizjonie, czytamy: „odważny i zdolny do poświęceń, bardzo pracowity i zdyscyplinowany”. W tym samym czasie nadano Wodzickiemu Krzyż Walecznych po raz czwarty.

W locie do Polski, 1 października 1942 roku, "załoga Wodzickiego ze względu na szukanie placówki straciła dużo czasu i doleciała w drodze powrotnej tylko do brzegów Anglii, gdzie ok. 500 metrów po przekroczeniu brzegów silniki stanęły z powodu braku paliwa i st. sierż. Kłosowski musiał lądować wprost przed siebie w kamienistym terenie, rozbijając samolot ale wyratował całą załogę".* Jeszcze tego samego miesiąca, z nowymi pilotami w załodze (Franciszek Sobkowiakiem i Franciszkiem Zarembą) Wodzicki wykonał kolejne loty do Francji i Estonii.

29 października 1942 roku o godz. 17.55 Mariusz Wodzicki wystartował do swojego dziesiątego, ostatniego lotu do Polski.

"Z dokumentów brytyjskich wynika, że samolot rozbił się około godz. 03.30 w piątek 30 października 1942 roku między Helleren a Refsland, 10 km na północ od Egersund w Norwegii. Wszyscy polegli. Według norweskiego farmera, Tollefa Hellerena, na którego posiadłości leżą szczątki tego samolotu do dzisiaj [1986], po upadku samolotu nastąpiło kilka eksplozji i samolot się zapalił. (...) W świetle tych dokumentów wynika, że lot Halifaxa W-7773 trwał około 9.45 godzin. Liczba godzin wskazuje, że samolot mógł być nad Polską, gdzie nie znalazł placówki. Wracając ze skoczkami i sprzętem, być może nad Danią, gdzie Niemcy mieli silną obronę przeciwlotniczą, Halifax mógł być uszkodzony i nie mógł już dolecieć do Anglii. Gdy tracił wysokość, załoga mogła wyrzucić zasobniki i bagażnik do morza i postanowiła lądować w Norewgii. Radiotelegrafista P/O Pantkowski nawiązał łączność radiową ze stacją w Anglii i nadawał położenie samolotu do ostatniej chwili.

Po wojnie nastąpiła ekshumacja grobów w Brusand i polskich lotników wraz z cichociemnymi pochowano na cmentarzu w Egersund. Przy końcu 1953 roku ponownie nastąpiła ekshumacja i załogę Halifaxa W-7773 z trzema cichociemnymi pochowano razem z 24 innymi Polakami na historycznym cmentarzu w Vestre Gravlund w Oslo, koło zamku królewskiego." **

*    -  Dyon Bombowy Nr 301, Dziennik bojowy 1586 Flight... - IPiMS, LOT A.V. - 35/10
**  -  Kajetan Bieniecki "Lotnicze wsparcie Armii Krajowej", Bellona 2005.

źródło: informacje oraz materiały uzyskane dzięki uprzejmości pana Krzysztofa Galińskiego. Fotografia portretowa Mariusza Wodzickiego zamieszczona w tekście dzięki uprzejmości pana Jeremiego Wodzickiego.

cofnij
str. 1 | 2





Jedynka | Lotnicy | Biografie | Wspomnienia | Fotografie