|
|
|
str. 1 | 2
|
Po zakończeniu kolejki lotów 1 marca 1944 r. Owsiany odszedł z dywizjonu do bazy zapasowej w Blackpoolu. W ramach
odpoczynku operacyjnego zaproponowano mu stanowisko instruktora dla załóg bombowych, jednak odmówił i zgłosił
swą kandydaturę do 1586 Eskadry do Zadań Specjalnych, która wykonywała loty ze zrzutami do okupowanej Polski.
Jego prośba została zaakceptowana i w związku z koniecznością przeszkolenia na Halifaksy pod koniec kwietnia
1944 r. Owsiany został przydzielony do 138 Squadronu bazującego w Tempsford. Pierwszy lot na potężnym
czterosilnikowcu wykonał 27 kwietnia. 8 maja, po wylataniu prawie 20 godzin, opuścił 138 Squadron. Wkrótce
udał się do bazy St. Morgan po odbiór nowego Halifaksa i 25 maja 1944 r. za jego sterami, z polską załogą wyruszył
jako uzupełnienie do Włoch. Po locie przez Rabat, Algier i Maltę 27 maja dotarł na lotnisko Campo Cassale koło
Brindisi. Już następnej nocy (tj. z 28 na 29 maja) jako drugi pilot w załodze st. sierż. pil. Zabłockiego poleciał
do Polski, podobnie było nocą z 30 na 31 maja. 31 maja wieczorem już samodzielnie, jako pierwszy pilot wystartował
na zadanie bojowe - zrzut zaopatrzenia do Jugosławii (reszta załogi: kpt. pil. Jan Mioduchowski, kpt. naw. Edmund
Helwig, sierż. rtg. Franciszek Obuch, plut. mech. Marian Baran, kpr. strz. Edward Kruszyna, plut. pchor. strz.
Tadeusz Piziura). W późniejszych lotach załoga stopniowo zmieniała się. Do swojego zestrzelenia, łącznie z ostatnim,
Owsiany wykonał 39 lotów specjalnych: 20 do Włoch, 8 do Jugosławii oraz 11 do Polski (w tym aż 5 do Warszawy podczas
powstania). Podczas lotu nocą z 21 na 22 lipca, w drodze do Polski nad Belgradem jego Halifaksa zaatakował nocny
myśliwiec. Dzięki pięciu unikom wykonywanym według wskazówek tylnego strzelca, lotnikom udało się zgubić wroga i
uciec na niską wyskość, nad Dunaj. W walce uszkodzona została tylna wieżyczka strzelecka, wcześniej już
nieprawidłowo działała busola i z tego powodu załoga zawróciła i szczęśliwie wylądowała w swojej bazie.
Nocą z 16 na 17 sierpnia 1944 r. Owsiany wystartował na lot do Warszawy na pokładzie Halifaksa z załogą: drugi
pilot plut. Lucjan Kretowicz, por. naw. Władysław Schöffer, plut. rtg. Stefan Bohanes, st. sierż. mech. Grzegorz
Denisienko, plut. strz. Jan Lück oraz nadliczbowi członkowie załogi: ppor. naw. Witold Korwin-Łopuszański i ppor.
pil. Włodzimierz Bernhardt (lecieli na zapoznanie się z nowym rodzajem zadań). Załoga Owsianego szczęśliwie dokonała
zrzutu na pl. Napoleona w płonącej stolicy i zawróciła ku Włochom. Niedaleko Bochni samolot mimo bardzo złej
widoczności został przechwycony i trafiony przez nocnego myśliwca. Halifax wpadł w gwałtowne nurkowanie,
z którego wyprowadziło go wspólnymi siłami dwóch pilotów. Owsiany dał rozkaz do skoku, jednakże z maszyny
wyskoczyli wszyscy, poza strzelcem Lückiem (z powodu awarii interkomu nie usłyszał polecenia). Owsiany
zdecydował się więc na przymusowe lądowanie. Na skutek niemożliwości utrzymania samolotu w locie poziomym
podczas przyziemienia uderzył w zabudowania gospodarskie we wsi Dębina koło Bochni. W wypadku doznał złamań
żeber i ogólnych potłuczeń, strzelec wyszedł bez szwanku. Pozostali członkowie załogi wylądowali na spadochronach
i uniknęli niewoli - wyjątkiem był Stefan Bohanes, który spadł na ziemię martwy. Pilotem, który zestrzelił
Halifaksa, być może był Lt. Gustav Fransci z jednostki 1./NJG 100 latającej na Ju 88. Fransci nocą z 17 na
18 sierpnia 1944 r. zameldował 4 zestrzelenia - w tym jedno (właśnie Halifax) w rejonie Bochni.
Z powodu obrażeń i niemożliwości przetransportowania do kryjówki Armii Krajowej, Owsiany został pozowstawiony w
miejscowej chałupie. Tej samej nocy do niewoli wzięli go Niemcy. Przewieziono go najpierw na lotnisko do Krakowa,
gdzie był przesłuchiwany i pobity przez gestapowca, potem zaś do jednego z krakowskich szpitali. Tam nawiązała z
nim kontakt AK, przekazała informację o losach załogi oraz przygotowywanym planie ucieczki. Wkrótce został zabrany
ze szpitala i dołączony do kolejowego transportu jeńców radzieckich. Pociągiem dojechał do Lamsdorfu (obecnie
Łambinowice koło Opola), gdzie mieścił się obóz jeniecki Stalag VIII-B. Na miejscu został przeniesiony do
angielskiej części obozu i umieszczony w izbie chorych. Po wyzdrowieniu dołączył do reszty jeńców. 22 stycznia
1945 r. w związku z nadejściem frontu obóz został ewakuowany - jeńców pod eskortą pognano pieszo na zachód.
Marsz odbywał się w skrajnie trudnych warunkach - przy niskich temperaturach oraz głodzie jeńcy maszerowali
siedem tygodni. Grupa Owsianego została wyzwolna niedaleko Kassel w Wielki Piątek, tj. 30 marca 1945 r. przez
oddziały amerykańskie. 2 kwietnia został zabrany na pokładzie transportowego samolotu Dakota do Anglii, lądował
pod Oxfordem. Następnie trafił do Blackpool, gdzie spotkał m. in. członków swojej załogi, którzy nieco wcześniej
drogą morską (via Odessa) dotarli do Wielkiej Brytanii.
Po powrocie do Anglii Owsiany był wycieńczony, chorował na dyzenterię i ważył 46 kilogramów. Przez dwa miesiące
otrzymywał podwójne karty żywnościowe, skierowany został także do ośrodka wypoczynkowego mieszącego się w starym
zamku w miejscowości Craighall w Szkocji. Do latania wrócił dopiero w styczniu 1946 r. Dostał przydział do 304
Dywizjonu Transportowego "Ziemi Śląskiej", gdzie zapoznał się z Warwickami. 24 stycznia został przeniesiony do
301 Dywizjonu "Ziemi Pomorskiej -
Obrońców Warszawy". Jeszcze w tym samym miesiącu wykonał lot transportowy przez
Neapol do Aten. Pozostał w dywizjonie jeszcze jakiś czas, latając wyłącznie treningowo. Zdecydował się na powrót
do kraju i 16 sierpnia 1946 r. opuścił jednostkę.
Leszek Owsiany służbę w Polskich Siłach Powietrznych zakończył jako polski sierżant i angielski Warrant Officer.
Na wojnie 69 razy latał z zadaniem bojowym. Za męstwo odznaczony został Srebrnym Krzyżem Virtuti Militari,
trzykrotnie Krzyżem Walecznym oraz licznymi medalami pamiątkowymi, natomiast w okresie powojennym nadano mu
także Krzyż Kawalerski oraz Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski.
14 października 1946 r. przypłynął do Gdańska na pokładzie angielskiego statku. Pragnął osiedlić się w rodzinnych
stronach, jednak urzędnicy koministycznego reżimu nie chcieli zameldować byłego lotnika z Zachodu w pasie
przygranicznym (20 kilometrów od morza). Owsiany mieszkał więc krótki okres u siostry w Gdańsku, a potem w
Wejherowie. Ostatecznie wyjechał na Dolny Śląsk, do Mieroszowa koło Wałbrzycha. Objął tam poniemieckie ogrodnictwo
(szklarnie) i zainwestował swe oszczędności, by przywrócić je do stanu świetności. W czasach stalinowskich był
nękany przez UB, wzywano go na przesłuchania do Wałbrzycha, jednakże nie stosowano wobec niego przemocy. Po
przesileniu politycznym w październiku 1956 r. przesłuchania skończyły się, odzyskał także pozwolenie na broń i
zajął się łowiectwem. Proponowano mu wstąpienie do Aeroklubów Wrocławskiego i Jeleniogórskiego, gdzie była nadwyżka
sprzętu względem pilotów, jednakże odmówił. W swoim gospodarstwie pracował do sierpnia 1993 r. Z uwagi
na problemy zdrowotne musiał sprzedać szklarnie. Na zasłużoną emeryturę powrócił w swe rodzinne Kaszuby.
Wraz z żoną Marią z domu Nowoczyn (siostrą Witolda, pilota 306. Dywizjonu) mieszka w Wejherowie. Posiada
stopień porucznika w stanie spoczynku.
źródło: Polskie Siły Powietrzne w II wojnie światowej
dzięki uprzejmości p. Wojciecha Zmyślonego na podstawie materiałów otrzymanych od Pana Leszka Owsianego.
Relacja W/O Leszka Owsianego z jego
ostatniego lotu ze zrzutem dla Powstania Warszawskiego spisana przez p. Tomasza Ogieniewskiego.
|
|
|