|
|
|
str. 1 | 2
|
Przydzielony do 305. Dywizjonu Bombowego w dniu 09 sierpnia 1942 r. W jego książce lotów pojawiły się kolejno miejscowości - cele:
Borkum, Lorient, Kassel, Saarbrucken. Pierwszą turę lotów bojowych zakończył nad Hamburgiem 03 marca 1943 r., a już 11 marca
rozpoczął drugą turę lotów w 138 Dywizjonie RAF, wyposażonym w czterosilniokowe samoloty typu "Halifax".
Przeszkolenie na nowy typ maszyny odbywało się metodą skróconą - między lotami operacyjnymi. Por. pil. B.
Korpowski tak to wspomina:
"Już 14 marca wyznaczono nas na lot do Polski, ponad 13 godzin tam i z powrotem. Jeszcze nie miałem czasu przejść przez próby
nocnych startów i lądowań więc dodano nam pierwszego pilota z doświadczeniem - sierż. Waszaka (sierż. pil. Józef Waszak).
'Mońkowi' (por. obs. Jan Iżycki był kolegą Korpowskiego z SPL i 5 P.L.) miał służyć radą sam 'Cesarz' (kpt. obs. Stanisław
Król, także kolega z SPL)."
12 kwietnia 1943 r., w szóstym locie operacyjnym drugiej tury, nad Francją
Halifax BB340 Korpowskiego został trafiony
ogniem artylerii przeciwlotniczej. Po latach wspominał:
"Jak nie grzmotnie! Jak nie targnie maszyną! Łoskot wytrąconego z rytmu motoru, czerwone żądła pocisków, z lewego skrzydła
bucha kaskada ognia, wzrok nie przenika krwawego odblasku w perspeksie. Już całe skrzydlo w płomieniach, już ogniste języki
liżą kadłub. Tak o to na nas przyszła pora. Spadamy czterysta stóp na minutę, ledwie trzydzieści sekund do ziemi. Nieraz
patrzyłem śmierci w oczy, ale w rękach miałem ster posłuszny swojej woli. Teraz mogłem go puścić i rżnąć w ziemie aby nie
bolało... Ojcze nasz... nie puszczam... głośno skanduję słowa pacierza... wyłączam rozwalony silnik... śmigło w chorągiewkę...
gaśnica... klapy! stopniowo!... dziesięć sekund... Święta Maryja... ściągaj ster! na siebie! zaprzyj nogi!... w godzinę
śmierci naszej... Halifax przytarł brzuchem do ziemi - zgaś silnik!... i szorował gwałtownie hamując. Nie pęka! Nie łamie się!
Nie rozpala się! Z rozprutych zbiorników bluznęła benzyna i ze zwłok, przed minutą pysznie uskrzydlonej maszyny, legł
rozkrzyżowany na pastwę ogarniającej go pożogi".
Korpowski poparzony wydostał się z samolotu i przy pomocy francuskiego ruchu oporu dostał się do Hiszpani i powtórnie
"odwiedziwszy" Giblartar odleciał do Anglii 01 czerwca 1943 r. Ta przerwa w lataniu była wyjątkowo krótkai trwała zaledwie
7 tygodni. Natomiast z siedmioosobowej załogi zginął na miejscu plutonowy radiotelegrafista Jan Leśniewicz. Pozostała piątka
znalazła się w niemieckiej niewoli.
Za ten wyczyn dowództwo zaliczyło Korpowskiemu całą drugą turę lotów operacyjnych. Po odpoczynku zostałby pewnie skierowany
na tyły, do szkolenia personelu. Stałoby się tak, gdyby chodziło o innego lotnika. Korpowski 16 października 1943 r.
zameldował się w swojej Eskadrze "C" 138 Dywizjonu, wkrótce przemianowanej na Eskadrę 1586 i rozpoczął trzecią już turę lotów.
Latał bardzo intensywanie. Wykonał wiele lotów nad okupowaną Polskę. 15 kwietnia 1944 r. wykonał lot w ramach operacji "Most I".
Trzecią turę lotów bojowych zakończył mocnym akcentem: loty do Polski 21 i 25 lipca 1944 r. Łącznie 69 lotów bojowych w czasie
579 godzin i 40 minut.
Po tym okresie w jego książce lotów przybyło jeszcze wiele godzin lotów dziennych i nocnych m.in. w 100 T.U., w 304. i 301.
Dyw. Bomb. (loty transportowe) oraz w 246. i 242. Dyw. Trans. RAF.
Służbę w lotnictwie zakończył 17 marca 1947 roku.
Odznaczony był Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari nr 08300, 4-krotnie Krzyżem Walecznych, Srebrnym Krzyżem Zasługi
z Mieczami, 4-krotnie Medalem Lotniczym i Honorową Odznaką za Rany (odniesione w czasie wojny), a także brytyjskim D.F.C.
(Distinguished Flying Cross). Bardzo sobie cenił przyznany po wojnie Krzyż Armii Krajowej.
A po wojnie - tułaczka. Osiedlił się w Australii i bez reszty oddał dziennikarstwu. Publikował w prasie polonijnej:
"Tygodniku Polskim", "Wiadomościach Polskich", "Tygodniku Katolickim", "Forum". Działał w stowarzyszeniu Polskich Kombatantów, był pierwszym prezesem Stowarzyszenia Lotników Polskich w Nowej
Południowej Walii, przwodził Kołu Lotników 5. Pułku Lotniczego w Australii. Żywo interesował się losami kraju, szczególnie
mocno u schyłku życia, gdy wybuchła "Solidarność".
Powszechnie lubiany, dusza towarzystwa, a jednocześnie samotnik. Zmarł w Sydney 24 czerwca 1983 roku.
źródło: Zbigniew Charytoniuk, "Lotnik niepokorny", "Lotnictwo z Szachownicą" nr 9, Wyd. Sanko,
dzięki uprzejmości autora.
|
|
|